Na studiach zaczęłam rzeźbić w glinie, ale też musiałam wykonać rękę z drewna i drutu, uczyłam się o innych technikach rzeźbiarskich etc. Nie powiem aby to był mój ulubiony przedmiot. Wcale nie dlatego, że nie lubię rzeźbić. Tak jak mówię: z dawien dawna lubiłam rzeźbić i cieszyłam się z tego przedmiotu, myślałam, że to miła odskocznia. Jednak nie. A dlatego, bo często nie można było wyrazić siebie (chociażby poprzez abstrakcję). Dla mojego kierunku wówczas (przez trzy semestry na studiach licencjackich miałam Rzeźbę) to były zajęcia co najmniej marginalne, ale przychodzenie na te zajęcia poszerzyło moje myślenie przestrzenne.
Lepiej się czułam gdy były zadania z odwzorowaniem przedmiotu z rzeczywistości niż wykonanie rzeźby abstrakcyjnej na dany temat.
Oto kilka z tych prac (dokumentacja wykonana telefonem):